Wygląda na to, że w końcu znalazłam czerwoną szminkę swoich snów. Czerwona, matowa, trzyma się jak marzenie. Czego chcieć więcej.
Chodzi o tytułową szminkę w płynie od NYXa. Nie jest to żadna nowość, a można nawet powiedzieć, że to jeden z hitów firmy, ale dopiero teraz trafiła do mojego kufra. Nigdy nie wydawała mi się warta zachodu z zamawianiem przez internet, czekaniem na dostawę, a jak już coś zamawiałam to w zamówieniu zawsze brakowało już dla niej miejsca. Wszystko zmieniło się po otwarciu w Warszawie sklepu firmy NYX. W końcu można pójść, pomacać, popróbować i normalnie kupić. O ile nie mam problemów z kupowaniem kosmetyków przez internet, zawsze są to jakieś większe rzeczy, typu palety albo jakieś pędzle czy cokolwiek innego.
Wracając do szminki, jest dostępna w jedenastu kolorach, ja wybrałam sobie czerwoną (Monte Carlo). Jest to trochę ciemniejszy, chłodniejszy odcień, na stronie opisywany jako "głęboka, żurawinowa czerwień". Stwierdziłam, że czerwony to najlepszy kolor do testów, najlepiej widać jak się ściera i jak długo zostaje na ustach. Szminka jest gęsta, mocno napigmentowana i kryjąca. Szybko "zasycha" i staje się zupełnie matowa, ale nie wysusza przy tym ust ani nie podkreśla suchych skórek.
Jeśli chodzi o moje usta, są dość wymagające jeśli chodzi o ścieranie, w tym sensie, że wszystkie szminki bardzo szybko ścierają mi się ze środka ust. Są ludzie, którzy mogą jeść, pić cały dzień i ich szminka nie wymaga specjalnie częstych poprawek. Moje niestety do takich nie należą, przez co nigdy nie chce mi się malować szminką, bo nie cierpię poprawiać makijażu w ciągu dnia. Lubię się malować i w ogóle, ale nie jestem jedną z tych dziewczyn, które noszą przy sobie kosmetyki.
Soft Matte Lip Cream jest więc dla mnie wybawieniem. Pierwszy szok przeżyłam, kiedy w ramach testu pomalowałam się do kina. Po wyjściu, okazało się, że po 2 godzinach nieustannych face palmów, jedzenia i picia z butelki, szminka wygląda dokładnie tak samo. Dla mnie 2 kciuki w górę, dałabym więcej, ale no..
Drugi test, kolejna podróż z Monte Carlo (hehe), nastąpiło dzisiaj. Nasza przygoda zaczęła się koło 9 rano, potem przeżyłyśmy razem wspaniałe chwilę z kawą, pitą, górą hummusu i znajomymi. Po tym wszystkim, test w lustrze pokazał, że tak naprawdę, szminka nie wymaga poprawek, ale dla świętego spokoju, trochę sobie jej dołożyłam. Ponownie, 2 kciuki w górę, czego chcieć więcej. Od szminki oczywiście.
Wygląda na to, że Soft Matte Lip Cream w kolorze Monte Carlo, będzie mi towarzyszyć o wiele częściej niż jakakolwiek inna czerwona szminka. Oznacza to też, że będę musiała jechać do Blue City, po inne kolory.... -_-
COMMENTS