Sesja tuż tuż, poziom prokrastynacji sięga zenitu. Jej owocem jest dzisiejszy super szybki makijaż. Gdzie się nie obrócę tam ktoś mówi albo o premierze tego filmu, na podstawie tej książki, co to będzie w walentynki. Ja nie wiem. Nie czytałam i chyba nie chcę, do kina w walentynki też na to nie pójdę, ale nie da się ukryć, że ludzie na to czekają. Jako, że będzie to prawdopodobnie hit nad hitami, wszędzie widzę tylko "50 Shades of Grey", zrobiłam makijaż, używając jak najwięcej odcieni tego całego grey.







    Za bazę posłużył cień w kremie Maybelline w kolorze Permanent Taupe. Jeśli chodzi o cienie,  sumie wyszły cztery odcienie szarości, pierwsze trzy są z Inglota, czarny jest z Kobo. W takiej kolejności, w jakiej przedstawione są na zdjęciu, znajdują się na powiece.



    Tym razem zamiast zwykłej kreski, postawiłam na roztartą, bardziej wtapiającą się w cienie.



Produkty:

  • Maybelline 24h Color Tattoo Permanent Taupe
  • Inglot #373,376,500,501
  • Guerlain Khol Me Kajal
  • Maybelline The Rocket
  • L'Oreal Lumi Magique Concealer